Firenze - La Colonna di San Zanobi e Duomo

sobota, 31 grudnia 2011

św.Sylwestra

     Jak zwykle u sióstr spotkanie sylwestrowe na kilkadziesiąt osób, ale wszystko jakby skromniejsze. Mniej było uczestników, nie puszczano sztucznych ogni za to przygotowane jedzenie po dawnemu smaczne i w dużych ilościach. Mimo to jakaś atmosfera kryzysu wisi w powietrzu...

piątek, 30 grudnia 2011

Śnieg na szczytach...

     A w dolinach ciepło i wiosennie. Po drodze zrobiłem bieżące zakupy. Myślę o życzliwych mi osobach, które pozwoliły odetchnąć, naładować akumulatory psychofizyczne i duchowe. Po czasie dawania siebie dostałem w darze serce i odrobinę ojczyzny zaklętej w atmosferę domu, uroczystych i smakowitych posiłków, spacerów... A u nas na szczytach biało!

czwartek, 29 grudnia 2011

Wspólna włóczęga.

     Pośród osób zaprzyjaźnionych czas biegnie inaczej. Jest bardziej intensywny pełen rozmów i okazji do okazywania wzajemnej życzliwości. Jak mi dobrze! Relaksuję się po intensywnym czasie i mam nadzieję, że daję też relaks tym, którzy okazują mi serce.

środa, 28 grudnia 2011

W drodze.

     Żeby odpocząć trzeba trochę wysiłku włożyć w dojazd ale wszystko przebiega ok i potem sama radość z zobaczenia miłych twarzy. Jestem wdzięczny za poświąteczne zaproszenie.
Alegoria uczuć macierzyńskich.

wtorek, 27 grudnia 2011

...i po świętach.

    Oczywiście jeszcze jest oktawa Bożego Narodzenia ale wrażenie świąt stopniowo cichnie. Czas na odpoczynek dla tych, którzy w święta pracowali, służyli innym :)

Bologna - Palazzo Fava, Fundacja CaRiBO, Innocenzo da Imola XVI w. - Mistyczne zaślubiny św.Katarzyny z Aleksandrii.

poniedziałek, 26 grudnia 2011

Św.Szczepana.

     Dawno nie było w dniu pierwszego męczennika, św.Szczepana, takiej frekwencji w kościele. Jestem pozytywnie zaskoczony. Drugi dzień świąt zwykle oznaczał skromniejszy udział i wiele osób wyjeżdżało na spacer, na obiad poza domem. W tym roku jest jakby inaczej. Poza tym nieoczekiwanie dostałem zaproszenie do włoskiej rodziny po sąsiedzku. Chcieli by pobłogosławić dom. Termin podobny do polskiej kolędy :) Czas także na dokończenie smakowania bożonarodzeniowych wiktuałów. 

Ulubiona galaretka z karpia.

niedziela, 25 grudnia 2011

Boże Narodzenie.


     Mroźno i dość zimowo. Dla mnie lód na drodze oznacza trudności z dojazdem. Pieknie i zachwycająco jeśli chodzi o atmosferę, tło dla świętowania, które trochę widać na fotografiach...

sobota, 24 grudnia 2011

Wigilia.

     Wigilia piękna jak zawsze i nostalgiczna. Trochę może ogarniająca wzruszeniem a trochę zachwycająca mnie atmosferą zapachów i dobroci niektórych osób, ktore przychodzą z drobnymi upominkami, życzliwym słowem. Pierwszy był z rana telefon z drugiego końca świata, tzn. z Chicago, potem była Mama, przyjaciele z Niemiec. Obowiązki duszpasterskie przeplatają się z kulinarnymi. Chałupa już wcześniej posprzątana. Za oknem mgła, deszcz i cały dzień ciemno. Zapaliłem lampki i świece. Mówią w zapowiedziach, że wieczorem ma być mróz i śnieżyca. Mam nadzieję, że wyjazd na pierwszą pasterkę, najwyżej w góry, odbedzie się bez przeszkód. W domu muzyka polska, kolędowa, pełna nastroju, pachnie kapustą z grzybami a zaraz dołączy do tego karp smażony z cebulką.  Mój ulubiony. Kot zawsze razem. A ja mam tyle wrażeń do opowiedzenia o wczorajszej wizycie w Bolonii, ale zostawię to na potem bo przecież teraz nie czas na to...
Szopka bolońska, Giovanniego Putti z 1824r.

Od 15.00 zaczęło śnieżyć :) Widok z domu...

piątek, 23 grudnia 2011

Dziś prawie cały dzień w Bolonii.

     Trzeba było załatwić naprawę gwarancyjna w samochodzie. Bardzo to nie na rękę tak w przeddzień świąt cały dzień oddać fachowcom od auta ale tak wyszło i sprawa została załatwiona, a do tego był lazur nieba, słonko i Bolonia piękna jak rzadko!
Choinka w Bolonii na Piazza Maggiore tuż obok fontanny Neptuna.

czwartek, 22 grudnia 2011

Dziś u nas opłatek i wigilia w gronie Polaków.

     Wigilia w gronie rodaków a właściwie rodaczek, bo część wyjechała do Polski w tym panowie. Ostatecznie było nas dwóch a dominowała płeć piękna. Przygotowania domu były do ostatniej chwili. Udekorowałem parę pomieszczeń i dwie choinki. Każdy coś przyniesie. Piekę chleb chłopski dla gości. Pachnie już w całym domu :) Panie pracujące jako opiekunki dla osób starszych zrobiły 3 rodzaje ryb, krokiety z kapustą i grzybami i pierożki. Zaczęliśmy fragmentem historii betlejemskiej z Ewangelii wg św.Łukasza a potem łamaliśmy się opłatkiem i dzieliliśmy życzeniami. Na koniec ucztowaliśmy przy stole.
San Michele Arcangelo, Maryja Ostrobramska po mojej babci z kresów i choinka z polskimi ozdobami w sieni toskańskiego domu naszego spotkania.

środa, 21 grudnia 2011

Najkrótsze dni.

     Jakoś osiągnęliśmy okres gdy dni są najkrótsze. Za niedługo zacznie przybywać światła i zapału. Adwent taki inny niż poprzednie - spokojniejszy, bardziej świadomy, mniej zabiegany i mniej nostalgiczny. Wszystko jakby bardziej zaplanowane. Większy także mój dystans do problemów codzienności a bliżej sensu bycia i czekania.Załatwiłem parę ważnych spraaw w seminarium i kurii. Takie porządki w dokumentach przed końcem roku. Seminarium wywołuje we mnie mieszane odczucia bo piękna architektura, egzotyczne rośliny wokół, a wewnątrz żadnych kleryków, tzn. na wszystkich 6 latach jest paru, ale juz tu nie mieszkają a budynek w dużej części wynajęty uniwersytetowi.

wtorek, 20 grudnia 2011

Lodowe kwiaty z rezerwatu.

 
     Mroźne powietrze zatrzymało rosę tworząc klosze na roślinach i kamieniach. Urzekające kwiaty na progu zimy. Do tego budząca respekt przestrzeń widziana z drogi panoramicznej i niesamowicie wyglądające powalone olbrzymy drzew na Pian del Toro - Równinie Byka, gdzie kiedyś istniała parafia a dziś dyżurują jelonki i borsuki. Spotkanie tych zwierzaków, wydaję się tak naturalne, że prawie nie dziwi. A przeciez nie tak daleko pulsujące życie i miejskie przygotowania do świąt w różnych wersjach. Mnie też udało się załatwić parę spraw administracyjnych i zakupów, odwiedzić prawdziwie ukochanych, znajomych Włochów mieszkających nad Ombrone, zawsze czekających z propozycją spotkania i chęcią ugoszczenia przy stole...
Na Pian del Toro.

Pan borsuk zajęty jakimś znaleziskiem na drodze niemal zupełnie obojętny na samochód :)

poniedziałek, 19 grudnia 2011

Dziadek do orzechów.

     Na zakończenie pięknej niedzieli byłem we Florencji na kolacji w ulubionej tawernie przy Borgo Ognissanti i potem w Teatrze operowym Maggio Fiorentino. Wystawiano gościnnie, przy pełnej sali, "Dziadka do orzechów" Piotra Czajkowskiego. Przedstawienie baśniowe, romantyczne, pięknie zagrane przez zespół baletowy Opery z Kijowa i owacyjnie przyjęte. Dla mnie dodatkowo było to wydarzenie sentymentalne ponieważ kilkanaście lat temu byłem w Kijowie właśnie na tym przedstawieniu. Droga do Florencji, przez rezerwat, okazała się pełna wiatrołomów ale już całkowicie przejezdna a powalone przez wichurę ogromne drzewa pocięte na poboczu. We Florencji ciągle dość ciepło w porównaniu z górskim przymrozkiem. Pojutrze stolica Toskanii otwiera podwoje nowej opery!

       Kliknij: Dziadek do Orzechów, Taniec Wieszczki Cukrowej, z obrazkami równie baśniowymi co muzyka...

niedziela, 18 grudnia 2011

Wiatrołomy.

     Ostatnia niedziela Adwentu. Ewangelia było o Zwiastowaniu i zufaniu w Bogu "Oto ja służebnica Pańska". Najpierw jednak Historia Dawida, któremu Pan dał pokój i poddaje pod rozwagę przygotowanie świątyni dla Boga godnej i pięknej. Oczywiście są różne poziomy interpretacji. Od świątyni w Jerozolimie po światynie naszych serc i wreszcie światynię ciała Pańskiego wziętego od Maryji. Bardzo duchowy zestaw czytań na końcówce przygotowania do Świąt.
W najwyżej położonej parafii wielki świerk zwalił się na drogę do kościoła. To co wygląda na mocne okazuje się słabe i na odwrót. Symboliczne zdarzenie...
Od dawna mam założone opony zimowe a także łańcuchy w bagażniku. Dziś w wielu miejscach była mroźna szklanka na drodze, co czułem na kierownicy podczas jazdy w górę. Od zeszłego roku mamy nowe znaki drogowe zobowiązujące do traktowania na serio zimy.
Obowiązek opon zimowych lub posiadania łańcuchów.

Wiatrołomy na drodze do kościoła.

sobota, 17 grudnia 2011

Sobotnie spotkanie...

     Kolejne spotkanie przy obiednim stole w gronie 60 osób. Obiad dobroczynny. Jadło pyszne i przygotowane pod kierownictwem miejscowych zakonnic. Ciekawe podejście uczestników do smaków obcych kuchni. Dość duży opór wobec chińszczyzny. Pewnie rośniemy i wrastamy w miejscowe smaki, zwłaszcza te od rodziców. Za oknem nastroje pogodne i pełne lazuru przesyconego zimowym słońcem. Liczymy straty po nawałnicy. Sporo uszkodzonych okien.
Schronisko w rezerwacie obok źródełka.

piątek, 16 grudnia 2011

Kolejny orkan.

     Tego roku mamy serię wichur o ogromnej sile. Jeśli wczoraj pisałem, że wieje to dziś jest już następna edycja. I to jaka! Aż nie dało się spać. Do tego leje jak z cebra. Od rana nie mamy prądu (przywrócono po 2 godzinach), a co za tym idzie telefonu stacjonarnego i ogrzewania. O dziwo działa jeszcze internet. Wieczorem rozpoczynamy nabożeństwa przed Bożym Narodzeniem czyli Novena di Natale.
Jedno z ogromnych drzew po wywróceniu zdemolowało szopkę w parku.

czwartek, 15 grudnia 2011

Przygotowania.

     Zbliża się czas opłatka i spotkania wigilijnego, które tradycyjnie urządzamy w gronie okolicznej Polonii. Jest nas wcale spora grupka pracujących czasowo i na stałe. Już prawie wszystko podzielone bo każdy coś przygotowuje. Znowu mieliśmy potężną wichurę.

środa, 14 grudnia 2011

Strajk we Florencji.

Florencja
     Załatwiałem dziś sprawy warsztatowe związane z przeglądem samochodu, w serwisie, w Bolonii, gdy dotarła do mnie informacja o strajku na Mercato di San Lorenzo we Florencji. To przy tym targowisku mieści sie Mercato Centrale o ktorym niedawno pisałem. Przyczyna była poważna. Zabito jednego z handlarzy pochodzenia senegalskiego. Zabójstwo o motywach rasowych tuż przed Bożym Narodzeniem. Dziś w ramach protestu demonstrowali strajkiem wszyscy handlowcy na targu. Jakaś spirala nienawiści wobec obcokrajowców rozprzestrzenia się w Europie, w kończącym się roku. Po Norwegii, Belgii teraz nasza Florencja. Dobrze, że ludzie okazali solidarność z ofiarą. Jestem tym zdarzeniem zasmucony ale i postawą sprzedawców zbudowany.
Pod wieczór mamy w górach znów wichurę i lekkie trzęsienie ziemi, które tutaj nie jest czymś nadzwyczajnym, więc podchodzę ze spokojem do faktu.
Jedno z wejść na Mercato di San Lorenzo we Florencji, a na nieco dalszym planie hala Mercato Centrale.

wtorek, 13 grudnia 2011

Santa Lucia.

     Św.Łucja dziś patronuje. A dzień taki z mniejszym tempem. Zostały też skutki burzy pełnej piorunów. Wysiadły telefony i internet. Sytuacja trochę jak przed laty gdy wyłączono telefony na rozpoczęcie stanu wojennego w Polsce. Oczywiście na tym analogie się kończą. Myślę dziś sporo o tej rocznicy. 
Trochę zainwestowałem w siebie ćwicząc sprawne pływanie na pobliskim krytym basenie.

poniedziałek, 12 grudnia 2011

Burza.

     Jak zwykle w poniedziałek adwentowy mieliśmy krąg biblijny z udziałem ok.20 osób. Potem próba chóru i zmiana dekoracji w kościele po uroczystości maryjnej. Na placu przed kościołem stanęła wielka choinka. Cały dzień leje deszcz a do tego wieczorem pojawiły się błyskawice i burza rozpętała się na całego... Pioruny co 30 sekund. Oczywiście zakłóciło to pracę telefonów, internetu a momentami wysiadał prąd.

niedziela, 11 grudnia 2011

Niedziela Gaudete.

     Oprócz radości związanej z bliskimi już świętami, była także radość z okazji urodzin najstarszej zakonnicy. Obiad był w zdecydowanie większym gronie i w obfitym wydaniu! Atmosfera naprawdę wesoła.

sobota, 10 grudnia 2011

Mercato i mercatino.


Florencja - Mercato Centrale
     Wczoraj zajrzałem do Mercato Centrale we Florencji a dziś mamy w naszej górskiej parafii mercatino, czyli taki mały targ bożonoradzeniowy z wyrobami rzemiosła, przeważnie własnego, kwiatami i odrobiną smakołyków adwentowych.

piątek, 9 grudnia 2011

Dzień we Florencji.

     Miało być odwiedzenie Cenacolo di Fuligno i Bigallo ale terminy okazały się nie pasujące i była uczta dla ducha w Uffizi. Zlokalizowałem obraz, który zagrzewał wyobraźnie amatorów UFO ponieważ na jednym z renesansowych dzieł jest coś co przypomina spodek na niebie. Przy okazji odwiedziłem znajomą osterie ai Cento Poveri gdzie delektuję się pyszną pizzą Napoli. Kucharz zrobił taką na zamówienie z dodatkiem czosnku. Pycha! Przy okazji wywiązała się rozmowa i opowiadał, że jego tata w czasie wojny był w obozie w Neustettino czyli w Szczecinku. Jaki świat jest mały... Wokół pozapalane już ozdoby świąteczne.


Florencja - Piazza della Repubblica

czwartek, 8 grudnia 2011

Niepokalane Poczęcie.

     Festa pełna słońca i pozytywnej obecności ludzi. Taki miły dzień. Dla mnie pracowity ale też radosny. Przy okazji prezentuję pomnik Zwiastowania Matce Bożej ufundowany przez mających u nas swe posiadłości hrabiów Gargallo, w wyżej położonych rejonach miejscowości. Siostry zakonne pojechały z grupą na pierwsze śluby 4 kandydatek z Meksyku. Uroczystość odbyła się we Florencji w Santissima Annunziata. Rekolekcje przygotowujące miały miejsce w naszej parafii.

środa, 7 grudnia 2011

Przed uroczystością.

     Oczywistość ciepła w domu wcale nie jest taka oczywista :) Najlepiej uświadamia to awaria. Teraz, gdy wszystko znów funkcjonuje odczuwam radość z normalnej temperatury w mieszkaniu. Można się skupić na przygotowaniu jutrzejszej uroczystości.

wtorek, 6 grudnia 2011

Mikołajki.

     Zbieram naniesione przez huragan liście, patyki i połamane kwiaty. Te ostatnie się nie zmarnują, trafiają do wazonu. Ciągle jeszcze kwitną bratki, lwie paszcze, nagietki i pelargonie. Czekam na fachowca od elektroniki pieca c.o. W domu tryb awaryjny bez ogrzewania. Na szczęście pogoda pełna słońca i bezwietrzna więc dom nie wychładza się szybko. Ufam, że św.Mikołaj pomoże wstawiennictwem w naprawach. 

poniedziałek, 5 grudnia 2011

Pobudka o 4:30.

     Po prostu nie dało się dłużej spać przy szalejącym orkanie. Dokończyłem składać nowy odkurzacz, wyprałem parę rzeczy i musiałem przerwać prace bo zgasło światło. Po przywróceniu prądu nie działało ogrzewanie więc zmagania z piecem, który w końcu odpalił i dalsze starania o załatwienie przeglądu pieca c.o. w domu i wymiany oleju w aucie. Jedna sprawa załatwiona w Pistoi a druga w Bolonii. Realizacja w toku. Potem było do ułożenia kazanie na wieczorną Mszę z Nowenną.

niedziela, 4 grudnia 2011

Niedziela Jana Chrzciciela.

     Niedziela przygotowania drogi dla Pana i pustyni własnego serca. Za oknem wichura. Wieje w podmuchach tak, że aż szarpie domem z kamienia. Wczoraj odbyła się na dole kolacja dobroczynna z udziałem 60 osób. Wszyscy znajomi. Nie wszyscy z kościoła. Druga niedziela czu przygotowania dla mnie bardzo dziwna i dynamiczna, pełna zmagań duchowych. To chyba dobry znak bo brak walki oznacza, że jest niepotrzebna.Zostaliśmy zdobyci. 

sobota, 3 grudnia 2011

Sobota wielkiego głosu św.Jana.

     Głos św.Jana Chrzciciela woła, żeby nie powiedzieć wykrzykuje z pustyni, by przygotować drogę Panu. Droga jest symbolem naszego życia. Kto jest dla mnie donośnym głosem, współczesnym Janem Chrzcicielem? Gdy mówiłem o tym mój kot usłyszał z daleka mój głos i wszedł do świątyni głośno miaucząc i wywołując radość słuchaczy :) Za oknami leje jak z cebra. A nieopodal jednego z kościołów leżał zastrzelony, ogromny dzik. Ciągle trwa sezon na polowania w okolicy...

piątek, 2 grudnia 2011

Kap, kap.

     Taki dzień pełen obowiązków pierwszopiątkowych. Sporo odwiedzonych ludzi, zwłaszcza z Komunią a potem adoracja, spowiedź, nieszpory i Msza św. Wieje ciepłym i deszczowym powietrzem. Mam jakiś urodzaj na awarie w domu.

czwartek, 1 grudnia 2011

Malowane światłem.

     Od rana mamy walkę mgły i mrzawki ze słońcem. Wychodzą z tego niecodzienne zestawienia promieni i podświetleń. Krajobraz obecny zdawałoby się dość monotonnie szarobrązowy, z niewielkimi akcentami zieleni, nabiera nowych walorów.