Firenze - La Colonna di San Zanobi e Duomo

poniedziałek, 30 kwietnia 2012

Firenze - Giardino Dell'Iris

 

     Sława Ogrodu Irysów we Florencji rozszerza się od 1959 roku. Czekałem na odpowiedni moment, tzn. na czas otwarcia skoordynowany z corocznym kwitnieniem kolekcji kwiatów. Wejście do ogrodu znalazłem we wschodniej częsci panoramicznego Placu Miechelangiolo proponującego zwiedzającym Florencje zapierający dech widok z góry, na miasto. Może dlatego tak łatwo przeoczyłem przez parę lat skromną furtkę we wschodniej części, która otwiera bajkowy świat pełen irysów wśród oliwnego gaju, maków, lilii wodnych, róż i innych cudów kwitnących w tych dniach. Po obejrzeniu uważam, że jeśli ktoś przyjedzie ze mną w okolicę, miedzy 25 kwietnia a 20 maja to koniecznie będzie zapraszany do wstąpienia do ogrodu. Florencja - miasto kwiatów, znajduje tutaj wymowną ilustrację. Publika, też ciekawa, nie tylko kwiaty. Miło było posłuchać i wymienić opinie z gośćmi z Ameryki Południowej czy Irlandii :) Na koniec włoscy miłośnicy irysów, społecznie opiekujący się ogrodem w specjalnie założonym stowarzyszeniu, oferowali sadzonki i fachowe porady ogrodnicze. Skorzystałem z jednego i drugiego.

niedziela, 29 kwietnia 2012

Niedziela Dobrego Pasterza.

     W tym roku szczególnie mnie zastanowiło to, że Dobry Pasterz, czyli Jezus Chrystus chce oddać swoje życie w darze i że jest kamieniem odrzuconym przez budujących. Przypomniał mi się ogromny blok marmuru odrzucony 5 wieków temu przez wielu artystów we Florencji. Aż okazało się, że Michał Anioł wykonał z tego marmuru posiadającego wiele skaz rzeźbę Dawida, zachwycającą niezależnie od upływu czasu. Kamień odrzucony ma w sobie coś z Krzyża. A Bóg potrafi zamienić odrzucenie na tryumf.

sobota, 28 kwietnia 2012

Powrót do normalnego rytmu.

     Jak to się kiedyś śpiewało: Dość dyskusjów, czas do pracy! Dyskusji nie było, ale wyjazd do Ojczyzny skończony, a dziś niezły kocioł terminów i imprez wokół. Miłe wrażenie po powrocie. Istnienie tych terminów świadczy, że się coś dzieje. Trzeba też podlać kwiaty. :)

piątek, 27 kwietnia 2012

Wielkanocna potrawa.


     Mama wyczarowała wielkanocną potrawę, która w części Lubelskiego nosi nazwę: drobione. Składniki (tym razem zamrożone na mój przyjazd) pochodzą ze "święconki", są rozdrobnione i zalane specjalnym kwaśnym wywarem, przypominającym nieco żurek. Niepowtarzalny smak pełen sentymentu.

czwartek, 26 kwietnia 2012

Dzień wyzwolenia.


     Chodzi o rodzinny Szczecin, który wyzwolony albo zdobyty został właśnie w tym dniu. Odwiedziłem miejsca, które mają specjalne znaczenie dla mnie m.in. parafię chrztu, gdzie także parę lat posługiwałem w przeszłości.


środa, 25 kwietnia 2012

Urodziny mamy.



     Głównym motywem wyjazdu były właśnie urodziny mamy.  Dziś świętujemy w rodzinnym gronie. Oczywiście dominują wspomnienia i to te najdawniejsze, z dzieciństwa jubilatki i dziecka, czyli mnie.:) Mieszkanie przesycone jest znajomym zapachem pieczystego, mięsa o nucie majeranku, jabłek i cytryny. Na deser tort śmietankowy i biały muscat.

wtorek, 24 kwietnia 2012

Spacerem po Szczecinie pełnym słońca.



     Szczecin przywitał mnie słońcem i łanami kwitnących tulipanów. Powędrowałem znanymi ulicami, które zmieniły się przez nowe sklepy, banki, galerie. Trochę trzeba się przestawić ale słońce i optymizm na twarzach dodawał mi radości z przyjazdu w rodzinne strony.

poniedziałek, 23 kwietnia 2012

"Klein aber fein" - Koniec pewnej legendy - Airport Berlin Tegel.

 
     Kiedy 16 lat temu, miałem możność mieszkać w Berlinie na Weddingu, przez okno mieszkania widać było startujące samoloty na lotnisku Tegel, w dawnym sektorze francuskim. Lotnisko było niewielkie w porównym z kolosami wielkich stolic, troche jak taki statek-lotniskowiec na morzu okolicznych kwartałów ulic, pełnych budynków. Obok KaDeWe - domu towarowego, lotnisko Tegel było, myślę, taką wizytówka zachodu wysuniętą w stronę żelaznej kurtyny, tuż za berlińskim murem. Wykończenie i architektura pełna kolorów i kształtnej staranności, godna swej epoki. Było ciasno, to fakt, ale własno, a nawet nowocześnie :) Za 5 tygodni Airport Otto-Lilienthal przestanie funkcjonować zastąpione przez Berlin-Brandenburg i trochę szkoda... Mam sentyment i pozytywne wspomnienia.
W drodze do Szczecina i potem powrotnej po raz ostatni skorzystałem z miłej obsługi, która pewnie na zakończenie przymknęła oko na nadwagę mojego bagażu. Było dość zabawnie, bo na pytanie czy mam laptop, który tyle waży, odpwiedziałem: nie, kiełbasę :) Pani z Lufthansy nieco zaskoczona, uśmiechnęła się i nie pobrała dodatkowej opłaty. Prezent na zamknięcie.

niedziela, 22 kwietnia 2012

Niedziela przygotowań do wyjazdu.

     Po obowiązkach niedzielnych przygotowania do podróży. Wyjazd różni się od innych okolicznością urodzin mamy.  Trzeba przygotować prezenty. Inne sprawy standardowe. Trochę przeżywam, że będę w Polsce.

sobota, 21 kwietnia 2012

Tulipanowy deszcz :)

     Trochę inna pespektywa częstego deszczu...

piątek, 20 kwietnia 2012

Kolory róż.

     Kiedy wiosna za oknem ciągle mokra i jakaś mało słoneczna róże są radością w pokoju, na ławie, obok mnie...

czwartek, 19 kwietnia 2012

Kolory wiosny :)

     Zdjęcie jest bardziej życzeniem niż dzisiejszym stanem faktycznym aury. Zrobiłem je we wtorek, łąki wyglądały tak cudownie kiedy świeciło słońce kolory były zdumiewające. Wczoraj miałem okazję obejrzeć film Almodovara, Skóra w której żyję. Niestety dla mnie poniżej oczekiwań. Druga połowa wydała mi się o wiele lepsza, ale całość mało czytelna. Poczekam na następne dzieła. Reżyser na pewno o wielkich możliwościach twórczych.

środa, 18 kwietnia 2012

Inne spojrzenie na Florencje.

     Jeszcze nie Fiesole a już nie Careggi. Miejsce z którego spojrzałem na Florencję nie mniej zachwycające. A do tego ta świeża zieleń w swietlistej mgle!

wtorek, 17 kwietnia 2012

"Maria Kaczyńska" w Italii.

 
     Kocham tulipany! Ich urok o poranku podkreślają krople rosy i pierwsze, bardziej pastelowe światło, jeszcze nawet nie bezpośrednie promienie słońca...

poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Deszczowy poniedziałek.

     Leje i mży. Dzień pełen intencji modlitewnych: 85.urodziny Benedykta XVI, 50.mojego przyjaciela z pierwszej parafii w Polsce, obrona doktoratu w Jerozolimie, w Instytucie Biblijnym, przez młodszego duchownego, którego znam jeszcze z jego czasów licealnych, zmagania duchowe przyjaciół z Niemiec... Co za intensywność duchowa!
Poza tym zagłębiam się w teorie o systemie pośredników, o roli aniołów wg Pseudo-Dionizego, którego naukę potwierdził kilka wieków później św.Tomasz z Akwinu. Pasjonujące!

niedziela, 15 kwietnia 2012

Niedziela Przewodnia.


     Po Służbie Bożej, na zakończenie uroczyste Oktawy Wielkanocy, czytam o życiu i twórczości Andrea Mantegna 1431-1506, którego dom znajduje się w Mantui. Obrazy tworzył pod dużym wpływem florentczyków: Filipa Lippiego, Paolo Uccello, Andrea del Castagno, Donatella. Dbał bardzo o oddanie perspektywy. Oprócz działalności artystycznej o tematyce religijnej, ciekawostką jest jego związek z kartami tarota. Czasem błędnie przypisywano mu nawet autorstwo pewnego zestawu tarota. Talia ta powstała jednak w Ferrarze albo w jednym z miast Veneto w 1465 r.
 Andrea Mantegna, Cristo in pietà sorretto da due angeli.

Fascynuje mnie obraz, który często pokazywany jest w rozmaitych opracowaniach. Miłosierdzie Boże, dziś świętowane zawarte jest w ofierze krzyżowej Mesjasza i jej skutkach.
Andrea Mantegna, Cristo morto.

sobota, 14 kwietnia 2012

Sobota w Oktawie.

     Krótko po północy szarpnęło nieprzyjemnie domem. Trzęsienie ziemi ma nie tylko różną siłę, ale też towarzyszące dźwięki. Tym razem było też słychać coś, co określiłbym jako jęknięcie nie pozostawiające złudzeń z czym mam do czynienia. Kiedy drżenie jest bezdźwięczne pozostaje wątpliwość co się dzieje.
Od rana szybkie tempo i sporo terminów aż do wieczora. Dodatkowo chrzest  synka sympatycznej pary, która niedawno brała ślub i którą przygotowywałem do sakramentu. Za oknem ciemno od mgły. Pada deszcz. Zimno. Podlewanie naturalne sprzyja roślinom, zwłaszcza że nie ma przymrozków. Posiałem maciejkę i posadziłem pelargonie. Tulipany są w pełni sezonu kwitnienia :)

piątek, 13 kwietnia 2012

Pierwsze irysy we Florencji.

     Spacer po Florencji jak zawsze dostarczył nowych spostrzeżeń i radości. Nie tylko kwiaty... Wyraźnie przyjechało więcej turystów i Accademię ze słynnym posągiem Dawida, Michała Anioła, okupowała potężnej długości kolejka chętnych do zwiedzania. Poszedłem nieco dalej do Museo di San Marco. Tym razem moją uwagę zwróciła Pala della Signoria. Nie całkiem skończony, duży obraz Fra' Bartolomeo della Porta, który wykonał go dla przywódców republikańskich urządzających Palazzo della Signoria. Potem system polityczny uległ zmianie a z powrotem Medyceuszy do władzy uznano salę za symbol i zarzucono pomysł poprzedników razem z obrazem. Pałac nazywał się też inaczej: Palazzo Vecchio. Dziś obie te nazwy używane są zamiennie bez specjalnej refleksji politycznej. Po latach Fra' Bartolomeo powrócił do dzieła, ale niestety w trakcie pracy doszło do załamania jego zdrowia i to ze skutkiem śmiertelnym. Jakieś fatum? Wysoka wartość obrazu sprawiła, że wędrował po róznych miejscach, w tym siedzibach książęcych, a na koniec trafił do muzeum przy klasztorze dominikanów San Marco, gdzie przebywał także autor - zakonnik, zwany inaczej Fra' Baccio della Porta (1473-1517).


Także obraz Fra' Bartolomeo, Cristo portacroce, 1514 - Florencja, Museo di San Marco.

czwartek, 12 kwietnia 2012

Czwartek w Oktawie.

     Dzień oddany Oktawie Zmartwychwstania. Słońce, lazur, ciepło. Trzeba dobrze wykorzystać czas bo od jutra ma być ponowne załamanie pogody. Z ołtarza patrzy na nas pięknie wyeksponowany wizerunek Tryumfującego nad śmiercią Pana.

środa, 11 kwietnia 2012

Lazurowy Adriatyk.

     U nas dziś burza z piorunami i jakieś zakłócenia w funkcjonowaniu sieci. Moze więc uda się pokazać pojedyńcze zdjęcia z trasy wiodącej brzegiem Adriatyku. Pierwsi śmiałkowie już się kąpią! Kolor wody i zapach lata :) Na zdjęciach okolice Porto San Giorgio.





wtorek, 10 kwietnia 2012

Wiosna, Gran Sasso, Ascoli Piceno ...

 

     Jako, że blog ma być o emocjach, o tym co odczułem, przeżyłem a nie wykładem o historii czy przewodnikiem turystycznym to powiem tak: było i pięknie i czułem się dobrze w nieznanych mi okolicach Regionu Marche. Pięknie bo cudna roślinność z większa niż u mnie ilością palm, kaktusów, kwitnących judaszowców. Pięknie i majestatycznie też dlatego, że w tle wypiętrzone monumentalne masywy Gran Sasso wydawały się tak niesamowite, że aż trudno było uwierzyć, że to realne góry. Może świeży śnieg i kontrast z lazurem nieba dawały taki efekt, że zapierało dech, gdy się patrzyło. Nie wiadomo było co ważniejsze i cudowniejsze: pierwszy plan z domkami nad urwiskiem czy te góry ozdobione piniami i bielą. Dlaczego dobrze się tam czułem? To zasługa osób, które mieszkają w tej okolicy. Byłem u zaprzyjaźnionych księży z Polski, a z nimi u Włochów, sympatycznych sióstr i pełnej wiary rodziny włoskiej. Zasługą rodaków był też piękny spacer po starych zaułkach i zabytkach Ascoli Piceno. Dobrze, pięknie, onieśmielająco przez maksimum serdeczności jaką mnie obdarowano, aż żal było wyjeżdżać, ale miłe wspomnienie mam stale ze sobą...

poniedziałek, 9 kwietnia 2012

Pasquetta.

Sag, was Du gesehen
  Czyli jakby mała Pascha, tak się u nas określa pierwszy dzień po Niedzieli Zmartwychwstania. Program jest skromny. Wszyscy odpoczywają, więc po porannej Mszy św.wyruszam w odwiedziny do znajomych. Podróż całkiem sobie, bo kilkaset km na południe, w stronę Ascoli Piceno.

niedziela, 8 kwietnia 2012

Alleluja!

Niech zajaśnieje Pan!
Trzy Msze św z dojazdami. Wszędzie odświętna atmosfera widoczna w przygotowanych, udekorowanych kościołach, ale też na twarzach liczniej niż zwykle obecnych wiernych. Jeszcze raz poświęcenie pokarmów dla tych co nie byli wczoraj w kościele.

sobota, 7 kwietnia 2012

Sabato Santo.

     Cisza oczekiwania. Konfesjonał. Dwie liturgie Wigilii Paschalnej, najpierw wysoko w górach a potem na miejscu, w największej parafii. Na zakończenie poświęcenie koszyczków z jajkami wielkanocnymi i pierwsze życzenia pełne Alleluja :)

piątek, 6 kwietnia 2012

Wielki Piątek

     Dzień zadumy. Tajemnica Krzyża Pana i Zbawiciela. Próba odkrycia co jest moim krzyżem, potwierdzenia i pokory wobec wcześniejszych odkryć. Nadzwyczajny brak Eucharystii niepokoi... Liturgia adoracji Krzyża i po zapadnięciu zmierzchu nabożeństwo z wybranymi stacjami w plenerze.

czwartek, 5 kwietnia 2012

Wielki Czwartek.

     Po swojemu intensywnie. Też mistycznie. Uroczyście. Po Mszy św.z obrzędem umycia nóg 12 mężczyznom przeniesienie Najświętszego Sakramentu do miejsca symbolizującego uwięzienie i wyrażającego wdzięczność za dar Eucharystii i kapłaństwa. Na zdjęciu tegoroczny ołtarz adoracji, która odbyła sie indywidualnie  a wieczorem wspólnie.

środa, 4 kwietnia 2012

Wielka Środa.

     Posadziłem forsycję, szałwię i melisę. Rano, po pierwszej Eucharystii, jeszcze zaległa Acqua Santa w konwencie u sióstr, oraz odwiedziny w dwóch domach staruszek z opiekunkami z Polski. Dzień przygotowań domu do świąt, a wieczorem, w katedrze, Msza św. Krzyżma. Wrócę z olejami o północy.

wtorek, 3 kwietnia 2012

Wielki Wtorek z deszczem.

     Siąpi od rana, a mgły zasłaniają góry. Posadziłem dwie śliwy wiśniowe - prunus cerasifera pissardii, które na wiosnę dają różowe kwiaty, a w ciągu lata mają liście przebarwione na bordowo. Dzień zadumy dopełnia pogrzeb starszej pani.
   

poniedziałek, 2 kwietnia 2012

Intensywny Wielki Poniedziałek.

     Miał to być dzień dla siebie ale do tych planów trzeba było dołączyć jeszcze błogosławienie baru i rodziny oraz niespodziewane umieranie jednej starszej pani, którą należało namaścić na ostatnią drogę. Poza tym byłem na zakupach w Bolonii. Oprócz sprawunków kulinarnych kupiłem dwa ozdobne drzewka do ogrodu. Przyciąłem tez morele, które rosną od strony wschodniej.

niedziela, 1 kwietnia 2012

Niedziela Palmowa.

     Odbyło się wszystko wg tradycyjnych zwyczajów i do tego już funkcjonują wszystkie parafie dojazdowe. Piękna, ciepła i bezwietrzna pogoda sprzyjała małym procesjom z gałązkami oliwnymi jako palmami. Uczestnictwo większe niż w zeszłym roku.
Na zakończenie dnia film w TVP "Pod słońcem Toskanii" :) Dla mnie i wzruszający i radosny.