Jeszcze w oczach mam Neapol, a w uszach ekstatyczną muzę, z rytmiką brazylijskiej Bahii, graną na instrumentach perkusyjnych przez wielosobową grupę młodzieży. Tego wszystkiego doświadczyłem w portowej scenerii pachnącej wieczornym morzem. W graniu nad wodą było coś porywającego, mistycznego a nawet intymnego. Wydawało się, że zaraz pojawi sie Paolo Coelho, że wejdziemy w trans :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz