Dzięń bardzo intensywny i udany a może nawet intensywnie udany. Zaskoczyły mnie w mieście plakaty pozytywnie dotyczące ostatniego filmu Agnieszki Holland. A wcześniej gdy odprowadziłem gości na dworzec Santa Maria Novella odkryłem nową kaplicę dworcową pomiędzy 3 i 5 peronem.
Ciepło to mało powiedziane jak na styczeń, 18st.C! W cieniu oczywiście. Od razu atmosfera wiosny!
Poszedłem pomedytować w Uffizi. Przyjrzałem sie polskim reprezentantom na obrazach w korytarzach. Zygmunt I, Stefan Batory, Jan Zamoyski. Godna reprezentacja Ojczyzny. Potem jakieś takie poczucie zmiany na dwóch poziomach: jeden to zmiany związane z przebudową pomieszczeń, a drugi to zmiany we mnie w odbiorze ekspozycji wraz z nowymi wiadomościami. Zafascynowała mnie otawrta po remoncie sala pełna masy perłowej z 6 tys. muszli. Królewskie wrażenie.
W Bibliotece Oblatek czekała na mnie zamówiona wcześniej księga. Atmosfera nauki, młodości studenckiej wokół. Czerpię wiedzę i entuzjazm z ich obecności i liter spisanych przez Luisę Vertova. Zmierzch pełen krużganków w różowej i złotej barwie i do tego ta magnolia w wirydarzu! Mam już plan na następne czytanie i wypisy. Idę na kolację z włoskimi przyjaciółmi. Tym razem będą polskie akcenty kulinarne. Poczęstuję ich bigosem własnego wyrobu. Co za bogaty i efektywny dzień!
Niebo pełne różu i ciepła nad poszukiwaczami wiedzy.