Osobnym i zadziwiającym doświadczeniem było Muzeum i Biblioteka Wielkiej Loży Wolnomularzy Anglii udostępniona dla zwiedzających. Dostałem identyfikator z napisem dającym do zrozumienia, że jestem tam obcy. W tym kontekście zabawne wydały się wywody pewnej osoby, która kiedyś usiłowała przkonywać, że masoneria nie istnieje.
Na koniec rundy po galeriach i muzeach Londynu było Tate British - Galeria sztuki nowoczesnej, która kojarzy mi się bardziej z buntem wobec tradycji niż z uprawianiem sztuki w klasycznym rozumieniu. To są inne cele, inne formy wyrazu i skala trudności np. przy stworzenia takich czerwonych kręgów na wystawionych płótnach. Myślę, że z czasem powinno to być inaczej kwalifikowane... Super było to, że w każdym z przybytków sztuki były tłumy i sporo młodzieży, a nawet dzieci z opiekunami, które rysowały swoje fascynacje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz