Takie zabawne wrażenie, bo przecież spotkanie z osobami bliskimi to jak świętowanie, czyli jak niedziela! A po niedzieli jest zwykle poniedziałek :) No tym razem to jednak już środa, pełna upalnego spokoju. Powrót z podróży, bardzo sprawnej do wylądowania, trochę zakłócił wypadek na Autostradzie Słońca. Od Bolonii do Sasso Marconi, na A-1 w obu kierunkach, wszystko zamknięto więc ruch się przerzucił na moją trasę. Obłędne korki. Do tego 37st. w cieniu. (Dziś jeszcze cieplej!) Jakoś jednak posuwaliśmy się do przodu i było stopniowo coraz luźniej. Po środowej, porannej liturgii, oprawadzałem po kościele grupę dzieci z okolic Bolonii. Największe zainteresowanie wzbudziły zamurowane katakumby. Podziemia zawsze działają na wyobraźnię. :) Na koniec był poczęstunek cukierkami z Polski.
Pojawiły się pierwsze kwiaty na Budleji Dawida, przyciągającej zapachem motyle.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz