Rano spacerem w kierunku Prado. Krótka podróż metrem z Sol do stacji Atocha i potem już po drodze pierwsze zachwyty nad roślinami w parku oraz dobrych parę godzin wśród sztuki najwyższej klasy w Galerii na światowym poziomie. Byłem u mojej Madonny Dolororosa z rękami wzniesionymi. To obraz ukochany przez osobę, która mnie wspiera modlitwą, więc pomodliłem się za nią stojąc wobec oryginału Tycjana. Tym razem Prado zachwyciło działem, który zwykle nie jest moim czasem. XIXwieczne obrazy historyczne o tematyce religijnej i starożytnej zrobiły na mnie wielkie pozytywne wrażenie. Zatrzymałem się też przy Boschu czyli tutaj El Bosco, pomedytowałem Zwiastowanie Beato Fra Angelico i wizerunki Chrystusa w wykonaniu Juana de Juan. Zauważyłem że przewiesili bliskiego mi Guido Reni do wielkiej centralnej sali.
Pod wieczór następne przeżycie. Teatro Reale, czyli Opera Madrycka. Poszedłem na spektakl Romeo i Julia, Sergiusza Prokofiewa, w wykonaniu miejscowego zespołu baletowego. Piękny taniec, świetna muzyka a budynek godny królewskiej nazwy! Ta opera to było jedno z moich marzeń.
W bliskim sąsiedztwie Opery znalazłem budynek Akademii Muzycznej. Trudno o lepszą lokalizację.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz