Na collage powyżej m.in. herb rodu Pandolfini, w ich kaplicy, w Badia Fiorentina, można uczestniczyć w liturgii godzin razem z tutejszą Wspólnotą Jerozolimską.
Miłość do Florencji wyczekała z różnych powodów trzy dni, ale 4 stycznia została wyrażona wizytą w mieście i odnowieniem karty o wdzięcznej nazwie Amici degli Uffizi :) Oczywiście nie poprzestałem na samym załatwieniu karty lecz wszedłem do galerii by z nowym rokiem spojrzeć na zbiory w nowy sposób. Podziwiałem zwłaszcza rzeźby i obrazy zamieszczone w korytarzach. Obrazy są w kolekcjach ciągnących się na korytarzu tuż pod sufitem. W jednym miejscu natrafiłem na nie zauważony wcześniej portret namalowany przez ulubionego: Giovanni Battista Naldiniego. Z Uffizi na chwilę zajrzałem do Badia Fiorentina. Obraz Lippiego zastąpiono na czas renowacji wiernym zdjęciem. Na ołtarzu, jak zwykle wystawiony był Najświętszy Sakrament. Chwilę pobyłem z Panem Jezusem. Powiedziałem, że dziękuję... Chciałem zajrzeć do krużganka z pomarańczami ale ciągle jeszcze jest zamknięty. Potem była kawa z odrobiną mleka w kawiarni Gilli, jeszcze rzut oka w stronę kopuły Bruneleschiego Krótka próba wejścia do Museo Bigallo, odłożona na potem bo trzeba było czekać ponad pół godziny na oprowadzanie. Zakupy gustownych kartek w sklepie wewnątrz Palazzo Strozzi, do którego chcę ponownie zawitać by jeszcze raz obejrzeć pasjonującą wystawę pt.: Belezza e denaro. Chwilę pogadałem ze znajomym Kurdem w pobliżu Ognissanti, zjadłem coś prostego i wróciłem wspinając się stopniowo autem, w moje surowe o tej porze roku góry. Po drodze serpentynami zmagałem się z gęstą mgłą. Warto było pojechać :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz