Zakończyłem Decameron, Boccaccia. Zaczął się i sfinalizował w Santa Mria Novella we Florencji. Czasem miałem wrażenie, że słucham spowiedzi, ciężkich ludzką ułomnością, w tradycyjnych głównych grupach słabości ludzkiej. Nie gorszyłem się, ale byłem zmęczony po 2 godzinach słuchania o grzechu. W tym sensie jest tu analogia do spowiedzi, która trudna jest po obu stronach kratek konfesjonału, a po 2 godzinach wręcz przygniata spowiednika... Poza tym konkluzja książki jest taka bliska naszych czasów, mądra, pełna dystansu, że aż mnie zadziwiła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz