Firenze - La Colonna di San Zanobi e Duomo

środa, 31 października 2012

Leje i mgła.

     Zgodnie z zapowiedziami przyszło pogorszenie pogody i nie ma chwili bez deszczu a do tego mgła, że nic prawie nie widać. Byłem w sąsiedniej miejscowości, ale chętniej bym został w domu. Narazie mało przyjechało ludzi. Zapowiada się skromniej niż zwykle.

wtorek, 30 października 2012

poniedziałek, 29 października 2012

Śnieżyło całą noc...

     Rankiem świat ujawnił swe białe, śnieżne oblicze. Sporo drzew ma obłamane gałęzie od nadmiaru śniegu. Powoli odwilż i wiatr podnosi i usuwa zimowe wrażenie.

niedziela, 28 października 2012

Śnieżyca w Toskanii na początek czasu zimowego.

     Jeszcze są barwy na zboczach a jednocześnie sypie obficie śniegiem, który szybko topnieje. Czas zimowy w kalendarzu i na zegarach, ale też w powietrzu.

sobota, 27 października 2012

Pogoda pod zdechłym azorkiem.

     Tytuł wpisu oczywiście z przymrużeniem oka i bez uszczerbku dla jakiegokolwiek pieska. Wszystkie zwierzątka kocham. Dziś leje, wieje i przetaczają się mgły. Trzeba cały dzień palić światło. Towarzyszy mi w domu Erik Satie. Gymnopedie. Cudna muza. Na zewnątrz też piękny szum wodospadów i deszczu.

piątek, 26 października 2012

Firenze - Colonna San Zanobi

     Trochę inna perspektywa słynnego krzyża z Florencji...

czwartek, 25 października 2012

Grzybobranie.

     Owoce lasu są w okolicy licznie reprezentowane. Zbierających też pod dostatkiem...

środa, 24 października 2012

Jesień nabrała tempa.

     Mimo ciepła nagle zrobiło się kolorowo na zboczach. Jesień przyśpieszyła.

wtorek, 23 października 2012

Colosseum.


     Rzym po raz trzeci w październiku. Miłe spotkania z niepowtarzalnym klimatem i historią, choć jak na mnie częstotliwość odwiedzin w mieście niezwykła. Smakowałem z gośćmi widok Colosseum i Forum Romanum. Byliśmy na Watykanie.

poniedziałek, 22 października 2012

Firenze - Piazza Michelangiolo.


    Nazwa placu robi pieszczotliwe wrażenie a widok z niego niezwykły. Majestatycznie ogarnia go Dawid, patrzący z góry na ukochane miasto Michała Anioła. Nic tylko zrobić to samo i razem podziwiać...

niedziela, 21 października 2012

Castagne frugiate.

    
     Dziś mamy święto kasztana jadalnego. Castagne frugiate. Cudne niebo i ciepło jak późnym latem. Taki odpowiednik wiosennej majówki tylko, że w jesiennej atmosferze. Prawie wszystkie pory roku w skojarzeniu :)

sobota, 20 października 2012

Spowiedź sobotnia.

     W czasie południowego dyżuru w kościele oczekiwałem na ewentualnych penitentów. Sakrament pokuty i pojednania nie jest specjalnie oblegany, ale zdarzają się korzystający. Myślałem o paradoksie św.Jana Vianney, o którym dziś czytałem w książce  Francisa Trochu, Proboszcz z Ars. Kiedy otrzymał już święcenia kapłańskie, ten tytan słuchania spowiedzi, miał na początku limit w pełnieniu posługi kapłańskiej. Mógł wszystko z wyjątkiem spowiadania.

piątek, 19 października 2012

Francuska ścieżka.

     Francuską ścieżką poprowadził mnie Waldemar Łysiak. Znalazłem w jego książce także sporo informacji z realiów włoskich. Oczywiście Francja na pierwszym planie i jak zawsze masę faktów historycznych. Niektóre z nich o charakterze sensacyjnym a wiele z historii sztuki i literatury. Było też o Prusach i tamtejszym błaźnie-Gundlingu, co łączyło mi się z rozmowami, z ostatnimi gośćmi z Berlina i ich wspomnieniami. Dobre dopowiedzenie mobilizujące do dalszych poszukiwań. Zachwyciły mnie historie dotyczące Alexandra Dumas'a genezy hrabiego Montechristo i muszkieterów, wspomnienia zjawisk związanych ze skazanymi podczas rewolucji i tzw. Danse macabre, refleksje na temat twórczości Corbusier. Niesamowite opowieści o alchemiku jakim był hrabia de Saint-Germain.

czwartek, 18 października 2012

Zapach pod mgłą zawieszoną w górach.

Zapach w powietrzu,
w zakamarkach sieni i kuchni,
w mojej wyobraźni.
Nie ich zapach,
ale po przyjęciu przy stole.
Ciągle pachnie.
Jakby stale tu byli.
Choć samotnie
to miło na duszy.
Wywołuję niedawną obecność
wonią zawieszoną
pomiędzy kasztanowymi belkami
i kamiennym portalem.

środa, 17 października 2012

Abschiedfeier.

     Pani profesor była kiedyś moją nauczycielką niemieckiego. Była i jest, bo nawet teraz po dziesięcioleciach (aż dziwneże tyle lat minęło) nauczyłem się nowych słów. Poza tym było to przesympatyczne spotkanie. We włoskiej oprawie, rozmowy i zwiedzanie nadały wspomnieniom nowy wymiar. Dziś jedziemy na lotnisko. Czas odjazdu... Szkoda.

wtorek, 16 października 2012

Nie ma jak morze koło Pizy...

     Ciągle cudne: plaża i morze...

poniedziałek, 15 października 2012

Ulewa i wiatr.

      Siedzimy w domu bo wieje i leje na potęgę. Słuchamy muzyki barokowej i piszemy kartki.

niedziela, 14 października 2012

Niedziela w górach i we Florencji.

     Co za miły dzień! Pełen obowiązków, ale i wspólnej włóczęgi po Florencji skąpanej w słońcu, ciepłej, zapełnionej młodzieżą.

sobota, 13 października 2012

Sobota z gośćmi.

     Miłe przebywanie w gronie, które jest dla mnie jak rodzina. Pojechaliśmy razem na Mszę św. do kościoła na skraju rezerwatu. Dobrze, że są tutaj. Czas stał się pełen wspomnień ze szkoły średniej. Piękny ten czas wtedy i dzisiaj.

piątek, 12 października 2012

Wspólne odkrywanie Rzymu.

     Takie w zwolnionym tempie, ale ze smakiem historii i kawy w Greco, oczekiwaniem w kolejce do Św.Piotra. Inne odkrywanie Rzymu bo w gronie osób serdecznych, cieszących się ze spotkania z Wiecznym Miastem. Ich pierwsze w życiu, moje drugie w tym miesiącu i takie inne przez ich budującą, naznaczoną przeżyciem obecność.

czwartek, 11 października 2012

Spacer po górach.

     Nasyciłem dziś dusze gości i swoją widokiem kasztanów jadalnych w okolicznych górach. Goście podziwiali kamienne domy i nienaruszoną naturę w dolinie strumienia. Ulubione miejsce na spacer...

środa, 10 października 2012

Bologna e Michelangelo Buonarroti.

     Dziś udało się z grupką znajomych zobaczyć dzieła Michała Anioła przy Arce Św.Dominika w Bolonii. Widzieliśmy wykonane przez artystę 3 postaci: Anioła, św.Petroniusza, oraz św.Proculusa. Inne rzeźby także zachwycały  niesamowity poziomem. Pogoda dodawała uroku ciepłem i słońcem. Chodziliśmy szczęśliwi w krótkim rękawku. Zaszliśmy także na Piazza Maggiore.

wtorek, 9 października 2012

Przygotowania do zimy.

     Dziś zabiegi konserwujące i czyszczące piec c.o. i komin. Na szczęście wszystko działa. Dzień gospodarczy.

niedziela, 7 października 2012

Stieg Larsson - Millennium cz.I.

      Oczarował mnie styl narracji Stiega Larssona. Pierwszą część trylogii Millennium pt. Mężczyzni, którzy nienawidzą kobiet, po prostu pochłonąłem "bez zatrzymania"! Jeśli miałbym określić jednym słowem to przychodzi mi do głowy słowo: rozmach. Odżyły też wspomnienia z przeszłości. Byłem kiedyś z grupą podopiecznych w Szwecji. Pewne nazwy miejscowości kojarzą mi się z tamtym czasem, krótkiego pobytu...

Spowita chmurami...

     ...ale też przetykana słońcem, ta niedziela o trochę zmniejszonym tempie. Spotkałem przy wyjeździe z miejscowości stado jeleni. Samiec miał fascynujące poroże. Nieśpiesznie wspinały się z poziomu jezdni na zbocze.
Czytam "Millennium", Stiega Larssona. Niesamowite wrażenie, akcja w tempie i plastycznie opisana. Aż czuć szwedzki podmuch zimy i śniegu w pierwszej połowie książki :) A do tego demony ludzkiej duszy...

piątek, 5 października 2012

I piątek października.

     Dzień odwiedzin u chorych, słabych. Wejście w las tajemnicy cierpienia pełen cienia i promieni...

czwartek, 4 października 2012

Św.Franciszka z Asyżu.

     Obchodzimy święto patrona Italii, św.Franciszka z Asyżu. Z tej okazji liturgia będzie wieczorem żeby więcej chętnych mogło wziąć udział. Za oknem piękne słońce :) Góry zaczynają zmieniać zieleń na jesienne barwy listowia.

środa, 3 października 2012

Roma - Michelangelo, Caravaggio, Vermeer.

 
     Esencja doznań artystycznych. Taki podtytuł pasuje do dnia spędzonego w Rzymie. Celem były dwa miejsca, a jako bonus doszło trzecie. Chciałem pójść śladem Michała Anioła i odwiedzić bazylikę San Pietro in Vincoli z wykonanym przez Michelangelo grobowcem, mauzoleum Papieża Julisza II. To dzieło rodziło się w bólach i przerywane różnymi kolejami losu. Było dla artysty jak miecz Damoklesa. Wykonane w mocno zredukowanej ilościowo formie, ale jakościowo to mistrzostwo świata i Mojżesz wzbudził mój zachwyt, szacunek i chęć modlitwy za osoby związane z dziełem. 
Drugim miejscem była Villa Doria Panfilj, przy Via del Corso. Wśród kolekcji ponad 400 znamienitych obrazów znajduje sie tutaj parę dzieł innego Michelangelo zwanego Caravaggio. Mogłem zobaczyć "na żywo" łzę na twarzy nawróconej jawnogrzesznicy i skrzyżowane stopy św.Józefa podróżującego ze św.Rodziną do Egiptu. Niespodzianką była przygotowana dla zwiedzających pomoc audio z nagraniem w wykonaniu... potomka właścicieli pałacu.
   Bonusem okazała sie Wystawa w Scuderie del Quirinale pod dumnym tytułem: Vermeer. Fascynująca galeria kojarzyła mi się ze znajomym florenckim Palazzo Strozzi. Zaprezentowano dzieła wielu malarzy flamandzkiego Golden Age, sprowadzone z USA, Niemiec, Norwegii i innych miejsc. Obraz św.Praksedy Vermeera pochodził z prywatnej kolekcji Barbary Piaseckiej-Johnson. Była też inny swojska postać, jedna z pań z fachowej obsługi galerii, okazała się Polką. Pierwsze wrażenie w kontakcie z obrazami to ich niezwykła szczegółowość wręcz HD. Niesamowite uchwycenie światła odbitego w posadzkach i elegancja pejzaży i życia w domach, oraz kościołach Delft, Amsterdamu i innych miejsc w Niederlandach.
Scuderie del Quirinale, dawne stajnie a obecnie rzymska galeria sztuki.
Tyle szczęścia w jednym dniu! Nie przeszkodził nawet strajk komunikacji miejskiej. Dzięki niemu poszedłem ulicami i zaułkami rzymskim o niezwykłej urodzie, których wcześniej nie znałem. 

poniedziałek, 1 października 2012

Toskańskie babie lato... i Santa Maria Novella.

     Przejście w atmosferę jesienną pełne uroku także na południu, w górskiej Toskanii.
     Zakończyłem Decameron, Boccaccia. Zaczął się i sfinalizował w Santa Mria Novella we Florencji. Czasem miałem wrażenie, że słucham spowiedzi, ciężkich ludzką ułomnością, w tradycyjnych głównych grupach słabości ludzkiej. Nie gorszyłem się, ale byłem zmęczony po 2 godzinach słuchania o grzechu. W tym sensie jest tu analogia do spowiedzi, która trudna jest po obu stronach kratek konfesjonału, a po 2 godzinach wręcz przygniata spowiednika... Poza tym konkluzja książki jest taka bliska naszych czasów, mądra, pełna dystansu, że aż mnie zadziwiła.