Firenze - La Colonna di San Zanobi e Duomo

piątek, 7 września 2012

Po powrocie...


   Jeszcze przed północą zajechałem pod dom. Na granicy włoskiej, w Alpach widoki wstępne były jak Lorenzo de Medici, czyli il Magnifico, po prostu wspaniałe. Wizytówka Italii na powitanie powala na kolana. Miałem takie odczucie mimo cudnych widoków po  austriackiej stronie. Oświetlenie zachodzącego słońca malowało lazurem wieczoru, podświetlało turnie z resztkami śniegu, świerki i domy. Słyszałem roznoszące się w dolinie dzwony z leżącego obok autostrady kościoła. Wypiłem espresso w pierwszym barze. Mgiełka nad potokiem, w Vipiteno, jak nad Czarnym Stawem Gąsienicowym w Tatrach. A po dojechaniu we własne, górskie okolice, prawie na miejscu, przebiegały przed autem: dziki, borsuk, lis, jeż i łania. Słychać było jelenie  na rykowisku. Trawa znów podrosła, czyli popadało... Pomyślałem: Jak miło wrócić :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz