Wszystko odeszło na dalszy plan. Nawet banalne i mniej istotne jest to, że mamy potężną śnieżycę. Breakingnews: Ojciec Święty zapowiedział, że odchodzi z końcem lutego. Najkrócej można powiedzieć: zaskoczenie i szkoda. Na pewno potrzeba modlitwy. Chodzę z tym faktem i rozmyślam.
Szanuje decyzję Papieża i uważam, że jest to człowiek bardzo właściwy na Stolicy Apostolskiej i odpowiedzialny, odważny w dawaniu świadectwa. Natomiast nie uważam, że z powołania bycia ojcem rodziny, albo Kościoła można było rzeczywiście zrezygnować. W praktyce tak bywa i tak się tutaj stało czy też stanie 28 lutego, ale ojcem pozostaje sie do końca. Podobnie jest z kapłaństwem. Kapłan, który odchodzi jest dalej kapłanem. Może wypracuje się nowa praktyka w Kościele, ale wydaje mi się, że są powołanie większe niż samo pojęcie bycia w tej funkcji, to tożsamość, która nie podlega emeryturze.
U nas pracują w parafiach kapłani schorowani i w podeszłym wieku. Niektórzy przekroczyli 90 lat. Ich bycie w służbie parafii jest naturalnie limitowane siłami, więc najczęściej ogranicza się do Eucharystii, ale wszyscy to rozumieją i są im wdzięczni za wytrwałość, za ofiarność. Oni sami czują się potrzebni i nie są zmuszani do dalszego posługiwania. Czynią to z własnej chęci dla dobra dusz. Dlatego wolę by papieże nie korzystali z kanonu 332 jak tylko w naprawdę ważnych okolicznościach. Nie muszą ich ogłaszać, jeśli będą zmuszeni rezygnować, ale niech to się dzieje jak najrzadziej, niech będą skałą Pana dla Kościoła.
Troche to tak jakby maz po wielu latach malzenstwa zmeczyl sie byciem mezem - swoja stara zona - i odszedl, bo zmeczony, bo nie ma sily.. Ale przeciez nie opuszcza sie Oblubienicy z takich powodow... to jest Milosc wlasnie... do konca, w trudzie i znoju.
OdpowiedzUsuńTrudna do zrozumienia ta decyzja, ale nalezy sie modlic za Benedykta XVI i za tego , ktory po nim nadejdzie.