Firenze - La Colonna di San Zanobi e Duomo

czwartek, 28 lutego 2013

You and me :)

     Kiedyś widziałem takie kartki - widokówki. You: Nowy Jork w śniegu. Me: Miami w słońcu i palmach. Trochę taki kontrast był wczoraj. W górach: lód i śniegi -1 i Florencja z pierwszymi kwiatami i młodymi listkami na krzewach przy +15st. :)

środa, 27 lutego 2013

Dzień ostatniej audiencji generalej Benedykta XVI

     Od rana jest w myślach i modlitwach. Nie mogłem pojechać. Papież pełen dobroci, mądrości i odwagi powoli odchodzi...Trochę inne umieranie. Oglądałem w telewizji watykańskiej, i polskiej. Były łzy rozstania. Z Bogiem Ojcze Święty!

wtorek, 26 lutego 2013

Białe fale.

     Wpłynąłem na białego przestwór oceanu...
 

poniedziałek, 25 lutego 2013

Śnieżyca, lód i łańcuchy na kołach.

     Miało już odpuścić. Stało się inaczej. Sypie śnieg na maxa. Odkopanie auta zajęło mi półtorej godziny. Mamy już ok.80cm. W związku z tym cysterna z paliwem do pieca c.o. nie dojechała. Względy bezpieczeństwa. Ja za to pojechałem i kupiłem naftę i dodatkowy piecyk. Ale przyjemnie ciepło w biurze!

niedziela, 24 lutego 2013

Niedziela zasypana śniegiem.

     Sypie puszysty śnieg bez ustanku. Świat zimowy i biały wokół... Mamy około 70cm.
 

sobota, 23 lutego 2013

Sobotnia cisza zimowa.

     Chyba wszyscy śpią. Wszędzie biało i cicho. Mgła, mróz i zima na całego! Podobno idzie pogorszenie pogody...

      Pod wieczór prognozy się potwierdziły i sypie tak mocno, że możliwe iż przekroczymy rekordowe opady śniegu sprzed kilku lat. Zmagam się z ogrzewaniem, które działa w trybie awaryjnym. Zimno w domu.

piątek, 22 lutego 2013

Powrót do zaskakująco zimowej Italii.

 
      W wesołym towarzystwie grupy młodych Włochów wracaliśmy do Bolonii. W Berlinie prószył śnieg przy lekkim mrozie. Powiedziałem, że uciekamy do ciepłego klimatu. Jakie było nasze zdziwienie gdy w Bolonii, po wylądowaniu zobaczyliśmy większą zimę niż na północy :)

czwartek, 21 lutego 2013

Szczecin lazurowy.

     Parę kościołów obok siebie. Widzę je z okna. Jeden z nich jest dzisiaj garnizonowym p.w.św.Wojciecha, a przed wojną tzw. Bugenhagena. Był kościołem używanym przez wspólnotę ewangelicko-reformowaną. Różne wyznania miały ambicję pobudować oryginalne miejsca modlitwy. To miejsce znajduje się na głównym szlaku komunikacyjnym miasta otoczone okazalymi drzewami, oraz niedawno urządzonymi fontannami. Lazur godny Toskanii dopełnia piękna...


środa, 20 lutego 2013

Szczecin - Galeria Kaskada.

     Mam dwa skojarzenia z Kaskadą. Jedno z przeszłości, gdy była wielopoziomowym ekskluzywnym lokalem w którym organizowano także giełdy żywności a innym razem konkursy piosenki. Lokal ten spalił się w dramatyczny sposób stając się grobem dla wielu osób. Na szczęście pożar wybuchł w godzinach wczesnych, gdy było w nim mało gości. A drugie skojarzenie to dzisiejsza galeria gdzie można kupić wiele rzeczy, w tym książki, ale i spotkać ciekawe osoby i wypić smakowitą kawę jak z nieba.



wtorek, 19 lutego 2013

Znajome i bliskie...

     Kościół p.w.Najświętszego Serca Pana Jezusa w Szczecinie bliski memu sercu...

poniedziałek, 18 lutego 2013

Przelot do Polski w wiosennym klimacie.


     Były przesiadki, ale ostatecznie wylądowałem w Berlinie, jakby wbrew prognozom w wiosennej pogodzie. Spokojny zmierzch. Trzeba było tylko chwilę zaczekać na busik, który powiezie w kierunku Szczecina. Gdy znaleźliśmy się na autostradzie nastąpiła radykalna zmiana. Śnieżyca. Na szczęście początek opadów nie blokował trasy i jeszcze nie zrobiło się całkiem ślisko. Samochód dobrze sobie radził z nawierzchnią. A potem zobaczyłem Szczecin w nocnej iluminacji. Zasypany, mroźny ale pełen ciepłych wspomnień!
Pomnik ku czci Otto Lilienthal, który był niemieckim konstruktorem wynalazcą zafascynowanym lataniem, patronuje lotnisku Berlin-Tegel.
 

niedziela, 17 lutego 2013

Niedziela Kuszenia.

     Niedziela kuszenia Pana Jezusa. Zawsze tak na początek Wielkiego Postu. Widziałem w tv dwa ciekawe komentarze: G.Amorth'a - słynnego egzorcysty i T.Verdon'a - znawcy teologii i historii sztuki. Oba komentarze frapujące. Na niebie zmiany. Idzie ocieplenie, powiew scirocco...
Na załączonym foto: Tintoretto, Tentazione di Cristo, za frammentiarte.it

sobota, 16 lutego 2013

Iron Lady 2011.

     Obejrzałem. Zachwyciłem się. Chodzę ze wspomnieniem i podziwem dla Margaret Thatcher i dla odtwórczyni głównej roli filmowej - Meryl Streep. Żelazna Dama jest też taka bliska przez obraz swojej starości, tęsknoty za nieżyjącym mężem. A do tego ciągle odważna. Nawet w wyjściu po mleko do sklepu na etapie ciężkiej choroby, wbrew urzędowej ochronie... Ciągle zresztą zadziwiała i budziła słuszny respekt, a u innych kontestację. Znana z przyjacielskiej relacji do prezydenta USA, którego po śmierci pożegnała biorąc udział w pogrzebie.
 Camp David, 1986r.
 
     W tle przygrywa mi muzyka z filmu i brzmią słowa piosenki Shall We Dance? z zaczarowanego musicalu pt. The King and I. A zaraz potem te zdjęcia z Kornwalii: plaża, morze, biegające, szczęśliwy mąż i dzieci Margaret. Chyba film uruchomił moje własne piękne wspomnienia ze Szczecina i wyjazdów z rodzicami nad fascynujące bezkresem i krzyczącymi mewami morze w naszych Międzyzdrojach... Co za klimaty! A jaki czar kina! :)

piątek, 15 lutego 2013

Pierwsze nabożeństwo...

... rozważam Drogę Krzyżową.
 
Andrea Mantegna, Cristo in Pietà sorretto da due angeli, 1490-1500, Muzeum w Kopenhadze.

czwartek, 14 lutego 2013

środa, 13 lutego 2013

Popielec. Nawrócenie. Wspólnota z Jezusem cierpiącym.

Antonello da Messina, Cristo alla colonna, 1475, Paryż Louvre (fragment)


wtorek, 12 lutego 2013

Ostatki, a nas zasypało :)

     Może powiem: Zasypało nas, bez wykrzyknika. Taki zimowy tutaj standard w górkach, ale jest jakieś 60cm świeżej edycji białego puchu.

poniedziałek, 11 lutego 2013

Rezygnacja Papieża

    Wszystko odeszło na dalszy plan. Nawet banalne i mniej istotne jest to, że mamy potężną śnieżycę. Breakingnews: Ojciec Święty zapowiedział, że odchodzi z końcem lutego. Najkrócej można powiedzieć: zaskoczenie i szkoda. Na pewno potrzeba modlitwy. Chodzę z tym faktem i rozmyślam.
Szanuje decyzję Papieża i uważam, że jest to człowiek bardzo właściwy na Stolicy Apostolskiej i odpowiedzialny, odważny w dawaniu świadectwa. Natomiast nie uważam, że z powołania bycia ojcem rodziny, albo Kościoła można było rzeczywiście zrezygnować. W praktyce tak bywa i tak się tutaj stało czy też stanie 28 lutego, ale ojcem pozostaje sie do końca. Podobnie jest z kapłaństwem. Kapłan, który odchodzi jest dalej kapłanem. Może wypracuje się nowa praktyka w Kościele, ale wydaje mi się, że są powołanie większe niż samo pojęcie bycia w tej funkcji, to tożsamość, która nie podlega emeryturze.
U nas pracują w parafiach kapłani schorowani i w podeszłym wieku. Niektórzy przekroczyli 90 lat. Ich bycie w służbie parafii jest naturalnie limitowane siłami, więc najczęściej ogranicza się do Eucharystii, ale wszyscy to rozumieją i są im wdzięczni za wytrwałość, za ofiarność. Oni sami czują się potrzebni i nie są zmuszani do dalszego posługiwania. Czynią to z własnej chęci dla dobra dusz. Dlatego wolę by papieże nie korzystali z kanonu 332 jak tylko w naprawdę ważnych okolicznościach. Nie muszą ich ogłaszać, jeśli będą zmuszeni rezygnować, ale niech to się dzieje jak najrzadziej, niech będą skałą Pana dla Kościoła. 

niedziela, 10 lutego 2013

Mroźna niedziela karnawału.

     Pięknie na dworze. Słonecznie i mroźno. Prognozy ostrzegają przed załamaniem pogody. W ciągu najbliższych kilkunastu godzin ma być obfita zamieć śnieżna. Narazie po lodzie, ale jakoś się poruszamy. Miałem respekt przed zakrętami... Po południu wspólna gra w tombolę. Lokalne obchody karnawału. 
 
     Wracam myślą do Wenecji a właściwie do rozmowy z młodymi Włochami jadącymi ze mną pociągiem. Zachwyciła mnie ich szerokość zainteresowań. Odkryłem dzięki nim książki Marcello Brusegana o historii Wenecji jako całości, oraz jej poszczególnych budowlach i sekretach. 
Tintoretto, Creazione degli animali, ze zbiorów Gallerie dell'Accademia.


sobota, 9 lutego 2013

Venezia - Gallerie dell'Accademia.

     Tycjan, Tintoretto,Carpaccio, Veronese, Bellini, Giorgione, Lotti, Sebastiano del Piombo, Palladio, Dürer, Antonello... święto wykwintnej sztuki na lagunie. Odmienny klimat od tego, który co tydzień podziwiam w stolicy Toskanii. Esencja piękna. Rwnie w Wenecji można nabawić się syndromu Stendhala. Człowiek Wetruwiański, Leonarda da Vinci tym razem poza ekspozycją. Fascynujące bylo przedstawienie Męczeństwa Św.Wawrzyńca, Tycjana, w ogromnej sali, która w czasach dawnych była kościołem zakonnym sióstr, którym odebrano klasztor. Ze względu na wysokość wbudowano piętro. Podobne dzielenie kubatury kościołów spotkałem w krajach dawnego ZSRR a także w Berlinie. Była także niechlubna pływalnia w Poznaniu. Widać rewolucje mają wspólne rozwiązania dla kościołów choć w tle kryją odmienne koncepcje ideologiczne, ale nie o tym chcę wspominać... Duże wrażenie zrobiła Tempesta, Giorgione, pokazana na wyciągnięcie ręki. Tintoretto wydał się jaśniejszy niż na publikowanych reprodukcjach, które wcześniej widziałem. Jego Stworzenie zwierząt znalazłem  podobne w stylu do Narodzin Wenus, Botticellego. Muszę pójść do Galerii jeszcze nie raz, pomedytować bardziej indywidualnie niektóre dzieła. Uczta dla ducha i inspiracja do przemyśleń. Część ekspozycji pozostaje niedostępna przez najbliższe tygodnie z racji prac konserwatorskich. Będzie więc uzupełnienie.
Zorzi de Castelfranco czyli Giorgione, Tempesta,wykonane ok.1505 do 1508r. Gallerie dell'Accademia a Venezia.  Foto  za wikipedia.org

 

piątek, 8 lutego 2013

Karnawał w Wenecji.



     Spełniłem jedno ze swoich marzeń. Byłem w karnawale na uliczkach i placach Wenecji. Spacerowałem pełen radości, zachwycałem się zaraz przed stacją Venezia Santa Lucia.. Nie tylko nie zawiodłem się, ale szukam teraz słów by oddać entuzjastyczne wrażenia. Były więc kolory, ze słońcem i lazurem nieba w tle. Święto kostiumów w najelegantszym wydaniu. Turkusowe wody laguny i arie operowe śpiewane nad kanałami. Roznosił się zapach pieczonych owoców morza, a do tego stroje, maski, kostiumy! Kilkadziesiąt punktów, mini pracowni malujących twarze przechodniom. Vivaldi majestatycznie wykonywany w kościele i młody aktor w przebraniu z epoki francuskich królów zapraszający na spektakl do opery. Atmosfera jak z pięknego snu, jakby ze środka niesamowitego spektaklu w którym się uczestniczy a nie tylko ogląda, aż szkoda było wracać. Był też drugi aspekt. W pewnym sensie drugie pragnienie, które się zrealizowało: wizyta w Galleria dell'Accademia, ale o tym napiszę może jutro...


czwartek, 7 lutego 2013

Wspólne śniadanie w tłusty czwartek.

     Dzień od rana zimny i pełen drobno padającego śniegu. Mimo to atmosfera pełna ciepła. Poszliśmy po Mszy św. do jednego z dwóch pobliskich barów na śniadanie w gronie małej grupy parafian. Tlusty czwartek na słodko. Z upływem czasu śnieży coraz intensywniej. Postanowiłem zmienić plany i popracować w domu. Zachód słońca z trudem widoczny, wreszcie bez deszczu i śniegu w bajecznie różowych kolorach zorzy.

środa, 6 lutego 2013

Aura, kulinaria i historia muzyki.

     Całą noc wiało na potęgę. Szarpało dachem i kamiennymi murami. Wyło i tarmosiło plandeką na pobliskim daszku po Presepe vivente. Bezsenne czuwanie z momentami drzemki. O świcie zmiana, jakby szturm przygasł i zaczęło na nowo lać jak z cebra. Huczą okresowe wodospady na zboczach. A jeszcze niedawno myślałem o zimie w kategoriach ciszy :) Niedługo po tej muzyce wiatru nowa śnieżyca. Za oknem siwo i ciemno od mgły i sypiących się płatków. Światło dnia przytłumione i słabe. W domu ożywiam realia kolorami. Zrobiłem... barwną sałatkę :)

     Dobrze się czyta w zaciszu kanoniki. Odkrywam w zakamarkach historii Szczecina ciekawe postaci związane z miejscami, które dobrze znam. Miejsca tak, ale historia samych osób jest dla mnie nowa, znałem tylko fragmenty zdarzeń. Johann Carl G. Loewe, kompozytor, kantor i dyrygent, dyrektor założonej przez siebie szkoły muzycznej, związany był przez ponad 45 lat ze Szczecinem, katedrą p.w.Św.Jakuba i Gimnazjum Mariackim, nazywano go czasem "Schubertem Północy". Uważano, że jest drugim, po wymienionym Schubercie, wielkim kompozytorem liryki wokalnej i dzieł oratoryjnych XIXw. Skomponował także muzykę do ballad Adama Mickiewicza. Obok głównego wejścia do kościoła postawiono mu przed wojną okazały pomnik na wysokim cokole. Zmarł i pochowany został w Kilonii, ale serce jego, zamknięte w metalowej kapsule spoczęło w jednym z głównych filarów pod organami katedry. Czy jeszcze tam się znajduje? Okazuje się, że w czasie prac remontowych w 2012r. znaleziono wnękę z małą urną w filarze obok organów. Kompozytor napisał, że pokochał ten  instrument jak piękną ludzką duszę. Kapsuła miała być wykonana ze srebra tymczasem ta odnaleziona jest z kamienia, prawdopodobnie z piaskowca. Po potwierdzeniu tożsamości w październiku 2012 dokonano uroczystego pochówku w katedrze z udziałem miejscowego arcybiskupa i proboszcza parafii ewangelicko-augsburskiej.


foto z katedry szczecińskiej za nortus.pinger.pl

wtorek, 5 lutego 2013

Halny i wspomnienie Szczecina.

     Cały dzień pełen mgły i chmur aż przemienił się w potężne zmaganie mas powietrza. Wieje na potęgę i do tego deszcz. Wahania ciśnienia drażnią układ krążenia. Sprzątanie, zajęcia typowo domowe. Z doskoku podziwiam materiały historyczne z bliskiego mi miasta. Jest nawet film z lat czterdziestych XX wieku. Taki targ rybny już nie istnieje. Co za klimaty! A do tego ta muzyka!

http://www.youtube.com/watch?v=N7fmuRQc9M4

poniedziałek, 4 lutego 2013

niedziela, 3 lutego 2013

Niedziela pełna śniegu.

     Znów nas zasypało. 30 cm świeżego śniegu przez noc. 


sobota, 2 lutego 2013

Candelora czyli Gromnicznej.

     Uroczystości wieczorne podczas dżdżystej pogody, która przeszła w wichurę. Jak mówi powiedzenie, taka brzydka pogoda zwiastuje szybką wiosnę. Zobaczymy :) Orkan powoduje częste braki w dostawie prądu. Atmosfera więc z przeszłości bo siedzę przy świecach.

piątek, 1 lutego 2013

Pierwszy piątek lutego.

Detal z fasady Oratorium Filipa Neri we Florencji.

     Wieje na potęgę! Pierwszy piątek miesiąca. Odwiedziny chorych z Komunią św. Każda pora roku ma swoje dźwięki, swój zapach. Zima jest pełna ciszy. Słychać tylko podmuchy i świstanie wiatru w kominie. Wracam, jak zwykle, wzmocniony na duchu, wyciszony także piątkową zadumą. Chorzy zwykle cieszą się na spotkanie. Jedna z kobiet nie ucieszyła się. Bywa i tak. Po południu adoracja, nieszpory i Msza św., dyżur w konfesjonale. Dzień ofiarowania Sercu Bożemu swojego serca...