Jeśli miałbym powiedzieć jednym słowem o Omercie, książce Mario Puzo, to powiedziałbym: świetna! Omerta oznacza tajemnicę i dyskrecję grupy, rodziny, praktykowaną na południu Italii. Odżyły we mnie obrazy, które widziałem miesiąc temu w okolicy Castellamare i Trapani na Sycylii.
Słodycz przeplata się w powieści z okrucieństwem. Strategia współdziałania na rzecz rodziny i lojalność wobec wspólnoty połączona z okrucieństwem zemsty za niewierność ideałom posunięta do czegoś co dziś można sklasyfikować jako terroryzm, egzekucja w otoczce korupcji władzy i policji. Krew leje się strumieniami pomiędzy wyszukanymi uroczystościami w kościele i kolacjami w pobliżu 5.Avenue. Napięcie "wisi w powietrzu." Co za tempo akcji! Jest też intymność i tęsknota za miłością. Ciekawe były opisy motywacji, mentalności przeniesionej z Sycylii do NYC. Końcówka wydała mi się gwałtownym wyhamowaniem tempa zdarzeń, przejściem w zaskakującą sielankę, jakby z poprzedniego wieku, metamorfozę życia mafioza dla którego bycie gangsterem nie jest praktykowane na stałe, stały jest za to honor. Bardzo ciekawa historia i choć nie kwalifikowana jako wiodące dzieło Mario Puzo przeczytałem jednym tchem!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz