Wspomnienia, myśli, wyobrażenia, sentymenty i emocje, odczuwane z krańców górzystych Regionu Toskanii, bliskich Florencji, ale i nie bardzo odległych od Bolonii. Sztuka życia w zgodzie. Dzieje się o wiele więcej czyli nie biografia i nie kronika.
sobota, 2 marca 2013
Sobota w odwilży i "Życie Pi".
Obejrzałem film "Życie Pi". Tematyka związana z przeżyciem katastrofy morskiej przez młodego rozbitka i tygrysa bengalskiego, który dzięki chłopcu także przeżył. Takie opowieści wymagają w jakimś sensie energii od oglądającego bo chce się, żeby się udało i żeby historia się dobrze skończyła. Czekanie na rozwiązanie pozytywne kosztuje :) Zapamiętałem słowa Pi, że: Najbardziej boli gdy coś się kończy bez pożegnania. Powiedział to gdy tygrys odszedł do dżungli bez obejrzenia się w kierunku pomocnika. Dla choćby tej myśli warto było film obejrzeć. A były też inne walory o których już nie będę tu pisać...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ksiazke "Zycie PI" przeczytalam jakies 7 lat temu, po tej lekturze nie zamierzam ogladac filmu.... chocby nie wiem jakie efekty specjalne wymyslili.Però ...De gustibus non disputandum est!
OdpowiedzUsuńEfekty specjalne nie są nadzwyczajne. Widać animację komputerową. Chyba nie chodziło, żeby ją ukryć. Sens jest w przetrwaniu trudnych chwil, ale tego typu filmy są dla mnie przytłaczające, ciężkie. Wczuwam się zbytnio w los rozbitka. Po obejrzeniu filmu nie mam apetytu na czytanie książki, choć pewnie lepsza :)
OdpowiedzUsuń