Eurostar "Freccia Rossa" na dworcu Milano Centrale
Jedno z moich mediolańskich marzeń zostało zrealizowane. Zobaczyłem Caravaggio w Pinacoteca di Brera. Oczywiście nie tylko to. Trochę odżyło wspomnien z ostatniego pobytu w mieście, więc podróż była także sentymentalna. Jej, jak dawno, ile czasu minęło! Byłem tu 12 lat temu z grupą młodzieży na Taizè. Powróciły miłe wrażenia z tamtych chwil. Przy okazji odkryłem ile się zmieniło w mieście. Zrobiło się jeszcze eleganciej, nowocześniej. Odbyłem szybką podróż pociągiem z Bolonii, który dotarł do stolicy Lombardii w godzinę jadąc momentami równe 300km/h. To też imponujące, że standard dziś jest właśnie taki. Potem był spacer, celowo pieszo, w promieniach słońca, do Galerii w dawnym klasztorze Brera, który najpierw przez 400 lat był siedzibą Umiliati, zakonu rozwiązanego przez papieża pod koniec XVIw. Następnymi gospodarzami byli Jezuici, a po nich obiekt przejęło państwo. Dziś to wyspa sztuki w części mieszczącej Galerię i ośrodek edukacji młodych artystów w Akadamii Sztuk Pięknych. Trochę nie pasuje mi to, że w kościele klasztornym wbudowano piętro zmieniając architekturę świątyni już wcześniej zdekonsekrowanej... ale poza tą odrobiną dziegciu, wypad do Pinacoteki niezwykły i ze wszechmiar godny polecenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz